Opublikowany przez: Monika C. 2019-04-25 13:18:41
Autor zdjęcia/źródło: MPeople photo created by jcomp - www.freepik.comeningokoki @
Co roku na ZOMR, czyli zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, na świecie zapada 2,8 mln osób, a w Polsce 3,7 tys. Najczęściej chorują dzieci, a najcięższe zachorowania wywoływane są przez bakterie, przede wszystkim meningokoki.
„Wydaje się, że choroba jest społeczeństwu znana, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo jest niebezpieczna. Dla nas, lekarzy, podejrzenie u pacjenta ZOMR jest równoznaczne ze stanem zagrożenia jego życia – mówi lek. Piotr Hartmann ze SPZOZ im. Dzieci Warszawy w Dziekanowie Leśnym, prezes Fundacji Rozwoju Pediatrii. – Oznacza to bowiem, że chorobotwórcze drobnoustroje przedostały się do płynu mózgowo-rdzeniowego, a przez to zagrażają bezpośrednio układowi nerwowemu, od którego działania uzależniony jest cały organizm człowieka.”
Zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych jest chorobą zakaźną, wywoływaną przez różne drobnoustroje: najczęściej bakterie i wirusy, dużo rzadziej przez grzyby i pasożyty. O ile wirusowe ZOMR (poza tym wywołanym przez wirusa Herpes) ma zwykle łagodny przebieg i ustępuje bez trwałych następstw, o tyle bakteryjna postać choroby jest dużo poważniejsza. Nawet w przypadku szybkiej diagnozy i leczenia, umiera do 20 proc. pacjentów, a spośród tych, którzy przeżywają, od 10 do 30 proc. zostaje trwale okaleczonych – dochodzić może do uszkodzenia mózgu, zaburzenia jego rozwoju, utraty słuchu, zaburzeń narządu wzroku, porażeń nerwów.
„Nie zawsze zmiany są widoczne w pierwszej chwili. Dziecko, które przeżyło ZOMR, może mieć w późniejszych latach gorsze wyniki w nauce, problemy z koncentracją i skupieniem uwagi, zaburzenia pamięci – tłumaczy lek. Piotr Hartmann – Szczególnie groźnym patogenem są dwoinki zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, czyli meningokoki. Nie dość, że powodują najcięższą, ropną postać choroby, to rozwija się ona błyskawicznie, nawet w ciągu 24 godzin. Rano pacjent, zarówno w ocenie lekarza jak i rodziców, wygląda na zupełnie zdrowego, a wieczorem może być już umierający.”
Rokowanie pogarsza fakt, że meningokokowemu zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych często towarzyszy sepsa – w ok. 60 proc. przypadków Inwazyjna Choroba Meningokokowa przebiega właśnie w takiej postaci, rzadziej jako samo ZOMR (ok. 20 proc. zachorowań) lub sepsa (ok. 25 proc.).
W walce z bakteryjnym zakażeniem opon mózgowo-rdzeniowych, a meningokokowym w szczególności, kluczowe jest szybkie rozpoznanie i wdrożenie leczenia – nawet kilkugodzinne opóźnienie może zmniejszyć szansę na przeżycie pacjenta. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ z początku infekcja daje niespecyficzne objawy, przypominające przeziębienie albo grypę. – „Rodzicom wydaje się, że ciężka choroba ma tylko ciężki przebieg. Tymczasem Inwazyjna Choroba Meningokokowa często rozpoczyna się łagodnie, co usypia nie tylko czujność opiekunów, ale także lekarzy. Dlatego zalecam, by w przypadku infekcji grypopodobnej, bacznie obserwować stan dziecka, czy nie jest bardziej niespokojne i ospałe, nie reaguje płaczem przy próbie przytulania (tzw. przeczulica skórna jest charakterystyczna dla niemowląt w przebiegu zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych) czy nie ma pulsującego ciemiączka.” - tłumaczy lek. Łukasz Durajski, przewodniczący Zespołu ds. Szczepień Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, autor bloga DoktorekRadzi.pl, prowadzący program „Pogromcy medycznych mitów” (TVN Style)
Najlepszą metodą ochrony przed zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych są szczepienia ochronne. Szacuje się, że z ich pomocą można zapobiec 90 proc. przypadków bakteryjnego ZOMR. Jako że choroba nie jest wywoływana przez jeden rodzaj drobnoustroju, to do obrony przed nią potrzeba kilku różnych szczepionek. W obowiązującym aktualnie w Polsce Programie Szczepień Ochronnych, szczepienia przeciwko meningokokom są określone, jako tzw. szczepienia zalecane, co oznacza, że są odpłatne. Podczas gdy w Europie (np. w Wielkiej Brytanii, we Włoszech, na Litwie) są one finansowane ze środków publicznych.
„Choroba jest stosunkowo rzadka, ale na tyle groźna, że możliwość jej zapobiegania jest istotna. Ochrony przed nią wymagają zwłaszcza dzieci uczęszczające do żłobka czy przedszkola, ponieważ najwięcej nosicieli meningokoków jest właśnie w zamkniętych społecznościach, gdzie z racji na bliski kontakt (bakterie te przenoszą się drogą kropelkową) łatwo o zakażenie” – tłumaczy dr n. med. Alicja Karney, kierownik Oddziału Hospitalizacji Jednego Dnia w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.
Eksperci podkreślają, że niemowlę lub małe dziecko mieszkające w naszym kraju powinno być w pierwszej kolejności szczepione przeciwko meningokokom grupy B. Podstawą tej opinii są dane epidemiologiczne, z których wynika, że właśnie ta grupa wywołuje najwięcej zachorowań – zarówno w całym społeczeństwie (66 proc.), jak i wśród najmłodszych (77 proc. wśród dzieci w 1. roku życia).
„Szczepienia przeciwko meningokokom są zalecane od 2. miesiąca życia. Największa zachorowalność i śmiertelność jest właśnie u tych najmniejszych dzieci. Szczepiąc je tak wcześnie, chronimy je właśnie wtedy, kiedy są najbardziej zagrożone” – tłumaczy lek. Łukasz Durajski.
Europejski Tydzień Szczepień obchodzony jest od 2005 roku z inicjatywy Światowej Organizacji Zdrowia. 24 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Zapalenia Opon Mózgowo-Rdzeniowych, rozpoczynający Europejski Tydzień Szczepień (24-30 kwietnia). Trwa również kampania edukacyjna „Wyprzedź meningokoki. Liczy się czas”, prowadzona przez Fundację Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie oraz firmę GSK.
Więcej informacji: http://www.comomeningitis.org/world-meningitis-day/.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.